Skip to main content

Polityka na pokaz: podejście polityków do ochrony zwierząt w Polsce

W polskiej polityce obserwujemy niepokojący trend – obietnice dotyczące poprawy losu zwierząt stają się elementem kampanii wyborczych, ale rzadko przekładają się na realne działania legislacyjne. Ta powierzchowna troska o „zwierzątka” to przede wszystkim narzędzie do zdobywania głosów, które po wyborach szybko znika z agendy politycznej.

„Piątka dla zwierząt” – wielki show, zero efektów

Najlepszym przykładem takiego podejścia była tzw. „piątka dla zwierząt” proponowana przez PiS. Mimo spektakularnych zapowiedzi dotyczących zakazu hodowli zwierząt na futra, ograniczenia uboju rytualnego, zakazu trzymania psów na łańcuchach czy zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach, projekt został ostatecznie porzucony. Jak trafnie określiła to adwokatka Karolina Kuszlewicz, rząd „zafundował nam swoiste igrzyska w sprawach zwierząt”, dwukrotnie zapowiadając spektakularne zmiany i dwukrotnie się z nich wycofując.

Co szczególnie niepokojące, nawet najmniej kontrowersyjne projekty, jak obowiązkowe chipowanie psów, nie miały szans na uchwalenie. Projekt złożony przez posłankę Katarzynę Piekarską przeleżał do końca kadencji, nie otrzymując nawet numeru druku sejmowego. Ten sam los spotkał projekt dotyczący wyłącznie chipowania psów zgłoszony przez posłankę Dorotę Niedzielę.

Analiza programów wyborczych poszczególnych ugrupowań politycznych pokazuje, jak instrumentalnie traktowana jest kwestia ochrony zwierząt. W wyborach parlamentarnych 2023 roku jedynie Nowa Lewica umieściła w swoim programie konkretne postulaty dotyczące ochrony zwierząt, w tym powołanie Rzecznika Praw Zwierząt, likwidację ferm futrzarskich, zakaz chowu klatkowego czy wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Tymczasem Koalicja Obywatelska w swoim programie „100 konkretów” całkowicie pominęła temat ochrony zwierząt. Jedynym punktem dotyczącym zwierząt była „odbudowa polskiej tradycji hodowli świń”. Podobnie Trzecia Droga w swoim programie wyborczym nie zawarła żadnych postulatów dotyczących ochrony zwierząt.

Problemem jest nie tylko brak woli politycznej do wprowadzania zmian, ale także funkcjonowanie całego systemu ochrony zwierząt. Badania przeprowadzone przez stowarzyszenia Ekostraż i Czarna Owca Pana Kota wykazały, że mimo zaostrzenia kar za znęcanie się nad zwierzętami, skuteczność ścigania sprawców przestępstw przeciwko zwierzętom praktycznie się nie zmieniła. W latach 2012-2016 zaledwie 19% spraw o przemoc wobec zwierząt kończyło się wniesieniem przez prokuraturę aktu oskarżenia do sądu. Po sześciu latach i zaostrzeniu kar statystyka wzrosła jedynie o 1,5%.

Istotnym czynnikiem blokującym zmiany legislacyjne jest silny lobbying ze strony branż, których interesy mogłyby zostać naruszone. Przykładem jest projekt PiS, który miał ograniczyć możliwości odbierania zaniedbanych zwierząt przez organizacje pozarządowe, przyznając takie uprawnienia wyłącznie Inspekcji Weterynaryjnej. Wicepremier Henryk Kowalczyk uzasadniał to ochroną interesów rolników, twierdząc, że „to rolnicy najbardziej dbają o zwierzęta, to jest ich źródło dochodu”.

W Polsce brakuje niezależnego organu, który stałby na straży dobrostanu zwierząt. Postulat powołania Rzecznika Ochrony Zwierząt, który byłby odpowiedzialny za podnoszenie poziomu prawnej ochrony zwierząt, opiniowanie aktów prawnych i współpracę z organizacjami pozarządowymi, pojawia się regularnie, ale nie został dotąd zrealizowany.

„Nie teraz” – odwieczna wymówka polityków

Polskie przepisy ignorują najnowszą wiedzę dotyczącą potrzeb ochrony zwierząt i ich nieuzasadnionego cierpienia. Nie odpowiadają też współczesnym wymogom i standardom społecznym, przyrodniczym i etycznym. Politycy wielokrotnie tłumaczą się, że „teraz nie jest odpowiedni moment”, bo coś innego ważnego dzieje się w polityce i legislacji.

Krytyczna analiza podejścia polskich polityków do kwestii ochrony zwierząt pokazuje, że mamy do czynienia z cynicznymi grami politycznymi, a nie z autentyczną troską o dobrostan zwierząt. Obietnice składane podczas kampanii wyborczych rzadko przekładają się na konkretne działania legislacyjne, a interesy branżowe często przeważają nad dobrem zwierząt. Dopóki ochrona zwierząt będzie traktowana jedynie jako narzędzie do zdobywania głosów, a nie jako ważny element polityki państwa, sytuacja zwierząt w Polsce nie ulegnie znaczącej poprawie.