Skip to main content

Magazyn viva – mit o kocich strażnikach miast walczących z gryzoniami

Stwierdzenie, że „koty wolno żyjące są częścią ekosystemu miejskiego – pomagają kontrolować populację gryzoni i mają prawo do swobodnego bytowania” (art. 21 ustawy dotyczy zwierząt wolno żyjących, nie kotów wolno żyjących/bezdomnych), wymaga krytycznego spojrzenia, ponieważ zawiera uproszczenia i błędne założenia, które mogą prowadzić do nieporozumień w kwestii zarządzania populacją kotów oraz ich wpływu na środowisko.
Przede wszystkim należy zauważyć, że kot domowy (Felis catus) jest gatunkiem udomowionym i obcym dla lokalnych ekosystemów. Jego obecność w środowisku miejskim jest wynikiem działalności człowieka, a nie naturalnych procesów ekologicznych. Koty wolno żyjące nie są więc naturalnym elementem miejskiej fauny, lecz skutkiem zaniedbań związanych z odpowiedzialną opieką nad zwierzętami domowymi. Traktowanie ich jako integralnej części ekosystemu może prowadzić do bagatelizowania problemu ich negatywnego wpływu na lokalną przyrodę.
Twierdzenie, że koty kontrolują populację gryzoni, również jest uproszczone. Badania pokazują, że koty polują nie tylko na szczury czy myszy, ale także na wiele innych gatunków zwierząt, w tym ptaki, płazy, gady i drobne ssaki. Wiele z tych ofiar to gatunki chronione lub zagrożone wyginięciem. W efekcie koty mogą przyczyniać się do zaburzenia równowagi biologicznej w środowisku miejskim. Co więcej, liczebność gryzoni w miastach jest regulowana głównie przez dostępność pokarmu (np. odpadów komunalnych) oraz działania deratyzacyjne, a rola kotów w tym procesie jest marginalna. Promowanie kotów jako „naturalnych regulatorów” populacji gryzoni może więc prowadzić do utrwalania mitów zamiast rozwiązywania rzeczywistych problemów.

Prawo do bytowania czy zmuszanie do bezdomności

Stwierdzenie o „prawie kotów do swobodnego bytowania” również budzi wątpliwości. Koty wolno żyjące są narażone na liczne zagrożenia, takie jak choroby zakaźne, pasożyty, wypadki komunikacyjne czy konflikty z ludźmi. Ich obecność w przestrzeni miejskiej często prowadzi także do problemów sanitarnych (np. zanieczyszczenia odchodami) oraz konfliktów społecznych związanych z hałasem czy negatywnym wpływem na lokalną faunę. Zamiast propagować ideę swobodnego bytowania kotów, bardziej odpowiedzialnym podejściem byłoby promowanie działań profilaktycznych – takich jak kastracja/sterylizacja – oraz ograniczanie ich liczebności poprzez edukację społeczną i współpracę z organizacjami zajmującymi się ochroną zwierząt.
Choć tekst słusznie zwraca uwagę na problem agresji wobec kotów wolno żyjących i ich opiekunów, przedstawienie tego zagadnienia jako „nieuzasadnionych ataków” jest jednostronne. Konflikty społeczne dotyczące kotów często wynikają z realnych problemów – takich jak zanieczyszczenia przestrzeni publicznej czy negatywny wpływ na bioróżnorodność. Zamiast upraszczać sytuację do kategorii niezrozumienia czy agresji, warto podkreślić potrzebę dialogu społecznego oraz edukacji obu stron konfliktu.