Skip to main content

Jedna z moich czytelniczek podesłała mi artykuł: 

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Tylko-Inspekcja-Weterynaryjna-odbierze-zaniedbane-zwierze-PiS-zapowiada-zmiany-w-prawie-8454809.html

prosząc mnie o komentarz. Oczywiście ja nie jestem legislatorem ani też ekspertem od wszystkich zwierząt, daleko mi od wypowiadania się kategorycznie, szczególnie jeśli chodzi o szeroki temat hodowli zwierząt, jedynie co bym chciałby dobrostan zwierząt mógł być maksymalnie zapewniony. 

Cytując:

”PiS tak zmieni przepisy, aby organizacje prozwierzęce nie mogły wchodzić na teren rolników i odbierać zaniedbanych zwierząt – zapowiada wicepremier Henryk Kowalczyk. Zupełnie inne zdanie na ten temat mają obrońcy zwierząt, którzy alarmują: PiS po 25. latach chce zniszczyć ochronę zwierząt w Polsce”.

Jeśli chodzi o moje odczucia i doświadczenia z wieloma organizacjami prozwierzęcymi uważam, że dalej powinny mieć możliwość interwencji we współpracy ze specjalnie szkolonymi przedstawicielami policji, straży pożarnej, prokuratury oraz izby weterynaryjnej. 

”Chcemy pokazać, że to rolnicy nie są przeciwko zwierzętom. Wręcz przeciwnie, to rolnicy najbardziej dbają o zwierzęta, to jest ich źródło dochodu” powiedział wiceminister Kowalczyk

Pan wiceminister jest albo naiwny, albo celowo wprowadza dziennikarza w błąd, czego dowodem mogą być setki przypadków źle traktowanych zwierząt na gospodarstwach rolnych. Jednak osoby jak Pan minister, jak i wielu rolników (zresztą jak przedstawicieli fundacji, czy też kościoła katolickiego) nie chce oczyszczać swojego środowiska z patologii a chowają ją za zasłoną milczenia. 

”Jak zaznaczył szef resortu rolnictwa, teraz jest tak, że bardzo wiele organizacji wchodzi na teren rolnika i odbiera zwierzęta. „One mogą zgłaszać, jeśli będą widziały, że coś się zwierzętom złego dzieje, ale podmiotem uprawnionym do działań w tej sprawie, jest tylko Inspekcja Weterynaryjna” – wyjaśnił”.

”Chodzi o odbieranie zwierząt przez różne inspekcje pod pretekstem złego traktowania lub złego stanu. „Skończymy z tym. Takie wejście do gospodarstwa będą miały tylko państwowe inspekcje, w tym przypadku jest to Inspekcja Weterynaryjna, a nie inspekcje, które się czasami nazywają inspekcjami” – podkreślił”.

Żeby system zgłaszania i reakcji był szybszy i oparty na interwencji wynikającej z wiedzy, a nie ogólnym zniechęcaniu i odmawianiu interwencji, wiele organów Państwowych wymaga dowodów – a bez interwencji żadnych dowodów nie da się zdobyć. Nie mówiąc o tym, że pracownicy IW bardzo często piszą o przepracowaniu, braku odpowiednich wynagrodzeń oraz kadr i ogólnej frustracji narastającej w samej instytucji. 

Mogę się zgodzić, że interwencje powinny być przeprowadzane przez organy samorządowe lub państwowe (policja, prokuratura, inspekcja weterynaryjna) we współpracy z fundacjami i organizacjami. Zaznaczyć należy, że podstawą interwencji nie powinna być wyłącznie krzywda fizyczna a właśnie ogólnie pojmowany dobrostan (stan fizyczny, warunki życia, behawior oraz żywienie). 

”Dodał, że to jest bardzo oczekiwane rozwiązanie bardzo oczekiwane przez rolników i samorządy”.

Panie Kowalczyk, jako zoopsycholog także mam pewne oczekiwania względem uwagi i troski, a raczej jej braku – względem tematu dobrostanu kota domowego ze strony Pana Ministra i reszty ekipy. 

”Chodzi o odbieranie zwierząt przez różne inspekcje pod pretekstem złego traktowania lub złego stanu. „Skończymy z tym. Takie wejście do gospodarstwa będą miały tylko państwowe inspekcje, w tym przypadku jest to Inspekcja Weterynaryjna, a nie inspekcje, które się czasami nazywają inspekcjami” – podkreślił”.

Czy dofinansujecie, zatrudnicie nowych pracowników i zapewnicie im odpowiednie narzędzia (edukacja, szkolenia, kursy, samochody do interwencji) by mogli reagować na bieżące zgłoszenia naruszeń wobec zwierząt? Jeśli zgłoszenie zostanie przyjęte po tygodniu, dwóch, czy miesiącu dane zwierzę przez ten czas potencjalnie jest zagrożone, może dziać mu się krzywda albo może zwyczajnie już nie żyć. 

”Po 25 latach działania ustawy o ochronie zwierząt, PiS chce odebrać prawo do ratowania życia i zdrowia zwierząt organizacjom pozarządowym, skazując je na cierpienie i śmierć u oprawców” – tak w reakcji na słowa Kowalczyka pisze Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ)”.

Panie Konradzie, proszę jednak zająć się wypuszczaniem przez Pana i Pana organizację kotów domowych, na niezabezpieczone, nieogrodzone Państwa ośrodka co jest wprowadzaniem i przemieszczaniem gatunku obcego w środowisku, co może spełniać naruszenia przepisów ustawy o gatunkach obcych art. 7 ust. 1 – już nie mówiąc o organizowaniu nagonek, zorganizowanej akcji nienawiści kierowanej na nastoletnią miłośniczkę faktów biologicznych.

Ja rozumiem, że temat jest medialny, ale żeby komuś zwracać uwagę w danym temacie wypadałoby być krystalicznym. 

”Urzędy i instytucje państwowe mają znikomą wiedzę na temat zwierząt oraz tego, jak im pomóc. Większość urzędów zawsze stoi po stronie oprawców w obronie ich dobrego imienia, mając w poważaniu cierpienie zwierzęcia”.

Urzędy przede wszystkim robią to, co zapewni im jak najmniej zadań i zobowiązań, dlatego też współpraca z policją, prokuraturą, izbą weterynaryjną i ich wsparcie przy interwencjach powinno być przyjęte z zadowoleniem przez organizacje prozwierzęce. 

”Realizacja Krajowego Planu Strategicznego, który wdraża nowe rozwiązana unijnej polityki rolnej, budzi niepokój rolników. Według organizacji rolniczych jest on nadmiernie restrykcyjny i stawia rolnikom zbyt wiele wymogów trudnych do spełnienia, tym bardziej że zależy od tego wysokość dopłat, jakie otrzymają”.

Podobnie zachowują się organizacje prozwierzęce, gdy ktoś zwraca im uwagę na działania niezgodne z faktami biologicznymi (wypuszczanie kotów luzem po wyleczeniu zwierzęcia) – rolnicy bronią się przed zmianami, które kontrolować będą ich z zewnątrz, dlatego powinny być instytucje Państwowe i 3 Sektora współpracujące razem, ręka w rękę ponad kaprysami samego sektora i samych rolników. Lobby każdej strony blokuje zmiany, bo żadna ze stron nie chce stracić stołka, na którym aktualnie siedzi, w całym zamieszaniu dalej jest najmniej na temat dobrostanu zwierząt, bardziej kłótnia o biznes zwierzęcy (tak, fundacje to także biznes). 

Mieszko Eichelberger

Zoopsycholog specjalizujący się w zachowaniu kotów domowych. Opiekun zwierząt domowych, edukator oraz pasjonat działań pro przyrodniczych. Moją pasją jest walka o poprawę warunków życia kotów domowych w Polskim systemie prawnym, przy okazji walczę też o wsparcie bioróżnorodności.

Leave a Reply