Skip to main content

Czemu u lekarza weterynarii jest tak drogo?

Myślę, że najważniejsze jest, by napisać, że w Polsce na temat medycyny weterynaryjnej wcale nie jest drogo.

Czy tak naprawdę stwierdzenie, że u lekarzy weterynarii jest bardzo drogo, czy to zwyczajowe Polskie narzekanie i użalanie się nad sobą, oraz typowy dla naszego narody brak docenienia warunków, jakie mamy w naszej branży – czemu tak stawiam tezę? Bo współpracuje i działam z klientami z całej Polski, ale także Europy czy Ameryk. 

Klienci zamieszkujący kraje zachodnie mają bardzo często problem uzyskać pomoc od swoich lekarzy weterynarii. Lekarze odmawiają wykonywania badań bez fizycznych oznak choroby, odmawiają wykonywania badań wyprzedzających/weryfikujących stan zdrowia – uginają się jedynie, gdy otrzymają specjalne przygotowanie pismo, że jest to rekomendacja behawiorysty. 

Oczekiwanie rozmowy i współpracy ze strony lekarzy weterynarii (w Polsce bywa ciężko, zagraniczne zlecenia dają niemal 100% gwarancji braku woli współpracy!) – są bardzo mierne i najczęściej wymuszone.

Jak już uda się nam namówić lekarza na współpracę to zakres badań bywa ubogi (w Norwegii nie pobierają kału do badania, w Danii ponad 30 lokalizacji weterynaryjnej odmówili pobraniu moczu z pęcherza, w Anglii na szczepionkę podstawową klienci czekali 4 miesiące, klienci z Irlandii na wynik krwi czekali ponad miesiąc, klientka z Islandii czekała na wynik moczu i krwi 1,5 miesiąca) a przede wszystkim zdecydowanie droższy, ceny 1 do 1 są od 4 do 8 razy droższe niż w Polsce. 

Takie zdarzenia nie mają miejsca w Polsce, ceny są zdecydowanie mniejsze i są dostępne praktycznie na miejscu, rzadko czekasz (raczej na specjalistę tydzień, dwa) – a i tak narzekanie jest na lekarzy, że biorą za duże kwoty. Jak pokazuje moje doświadczenie (są wszak różni lekarze) ani ceny za usługi nie są drogie, ani też oczekiwanie na usługę weterynaryjną nie ma nic wspólnego z czasem, jaki oczekują klienci za granicą. W Polsce klient w gabinecie jest klientem, płaci i może czegoś sobie zażyczyć, może porozmawiać z lekarzem i nawet uzyskać informacje. W wielu klinikach (nie wszystkich!) na zachodzie Europy lekarz najczęściej robi co uznaje za słuszne, rzadko rozmawia i pyta klienta, o co chodzi, często wykonując badania, zabiegi bez zapytania. Klienci są nawet wypraszani z gabinetu i ograniczana jest im informacja do maksimum. Dostajesz telefon, że możesz zabrać kota – często bez głębszej informacji. By uzyskać wypis z leczenia, dane dot. leków – jest walką przez mękę.

Mieszko Eichelberger

Zoopsycholog specjalizujący się w zachowaniu kotów domowych. Opiekun zwierząt domowych, edukator oraz pasjonat działań pro przyrodniczych. Moją pasją jest walka o poprawę warunków życia kotów domowych w Polskim systemie prawnym, przy okazji walczę też o wsparcie bioróżnorodności.

Leave a Reply