Posłanka Małgorzata Tracz, członkini Nadzwyczajnej Komisji ds. Ochrony Zwierząt, daje wyjątkowo zły przykład w kwestii opieki nad zwierzętami. Publicznie przyznała, że wypuszcza swojego kota samopas, bez jakiejkolwiek kontroli. Trudno o większą hipokryzję – osoba, która powinna stać na straży interesów zwierząt i ochrony przyrody, świadomie łamie obowiązujące w Polsce przepisy zakazujące puszczania kotów luzem.
To nie tylko kwestia prawa, ale i podstaw odpowiedzialności: koty wychodzące stanowią jedno z największych zagrożeń dla bioróżnorodności, zabijając corocznie miliony ptaków i drobnych ssaków. Narażone są także same zwierzęta – na wypadki drogowe, choroby zakaźne, czy ataki ze strony innych zwierząt.
Tymczasem wielu posłów i senatorów, zamiast świecić przykładem, powiela te same błędy – ukrywając fakt wypuszczania kotów „dla ich dobra”. To klasyczne „co wolno wojewodzie…”, tyle że kosztem bezbronnych zwierząt i przyrody.
Jeśli parlamentarzyści sami nie respektują prawa i zasad dobrostanu, jaką mają wiarygodność, tworząc nowe przepisy o ochronie zwierząt? Żądamy konsekwencji – najpierw zmieńcie swoje własne praktyki, zanim będziecie pouczać obywateli.


