Skip to main content

Świat zwierząt bezdomnych jest pełen wyzwań, a każda próba pomocy jest godna uznania. Jednak coraz częściej zastanawiam się nad kwestią, czy nasza dobra wola wobec zwierząt z innych krajów nie koliduje z potrzebami zwierząt bezdomnych w Polsce. To trudne pytanie, które warto sobie postawić, aby zrozumieć, czy nasza pomoc jest efektywna i czy faktycznie przynosi oczekiwane rezultaty.

W ostatnich latach obserwujemy wzrost liczby działań mających na celu pomoc psom i kotom z krajów Europy (Grecja, Turcja, Albania, Włochy, Ukraina).

Ludzie z Polski angażują się w adopcje, organizują zbiórki i przewożą zwierzęta do naszego kraju. To gesty godne pochwały, jednak warto zastanowić się nad konsekwencjami takiej pomocy dla naszego lokalnego systemu opieki nad zwierzętami bezdomnymi.

Skala problemu w Polsce

Nie możemy zapominać, że w Polsce mamy ogromny problem z bezdomnymi zwierzętami. Setki tysięcy psów i kotów potrzebujących pomocy, schronisk zatłoczonych po brzegi, a system adopcyjny często niewystarczający. Czy, patrząc na te liczby, możemy uznać, że nasza pomoc skierowana za granicę jest właściwym krokiem? Skala bezdomności w Polsce z roku na rok rośnie, nie maleje.

Różnice w skali pomocy

Z pewnością nie oznacza to, że adopcje zwierząt z innych krajów są bezprawne czy niewłaściwe. Problem tkwi jednak w proporcjach. Czy pomaganie dziesiątkom zwierząt za granicą nie zaciemnia problemu setek tysięcy bezdomnych zwierząt w naszym kraju? Oczywiście, każde zwierzę zasługuje na szansę na lepsze życie, ale jak zważymy, czy nasze działania nie zablokują adopcji lokalnych podopiecznych na kolejne lata?

Czy pomoc z zagranicy jest warta oczekiwań?

Warto także zastanowić się nad efektywnością zagranicznych adopcji. Czy przemieszczenie dziesiątek zwierząt z jednego kraju do drugiego naprawdę przyczynia się do zmniejszenia cierpienia zwierząt? Czy pomoc lokalnym organizacjom i schroniskom nie byłaby równie skuteczna, a może nawet bardziej?

Czy nasza dobra wola szkodzi lokalnej pomocy?

Pytanie, które mnie niepokoi najbardziej, to czy nasza dobra wola wobec zwierząt zza granicy nie ogranicza potencjału lokalnych działań. Czy zamiast wspierać istniejące struktury, blokujemy je na rzecz pomocy dla zwierząt z zagranicy? Może warto byłoby zastanowić się, jakie są priorytety i jak nasza pomoc może być bardziej równowagowa, eliminując konflikt interesów między zwierzętami z różnych krajów.

Podsumowanie: balans pomiędzy pomocą globalną a lokalną

Wszyscy jesteśmy zjednoczeni wspólną miłością do zwierząt i pragnieniem pomocy. Jednak balans między pomocą zagraniczną a lokalną jest kluczowy. Może warto rozważyć, w jaki sposób możemy skierować nasze dobre intencje tak, aby równocześnie pomagać tym, którzy są najbliżej nas. Czy wspieranie lokalnych organizacji, edukacja i skupienie się na rozwiązaniu krajowych problemów nie przyniosą lepszych rezultatów dla wszystkich?

Pamiętajmy, że nie chodzi tu o krytykę czy negację wartości pomocy dla zwierząt zza granicy, ale o refleksję nad tym, jak możemy efektywnie i zrównoważenie pomagać zwierzętom tam, gdzie tego najbardziej potrzebują.

Mieszko Eichelberger

Zoopsycholog specjalizujący się w zachowaniu kotów domowych. Opiekun zwierząt domowych, edukator oraz pasjonat działań pro przyrodniczych. Moją pasją jest walka o poprawę warunków życia kotów domowych w Polskim systemie prawnym, przy okazji walczę też o wsparcie bioróżnorodności.

Leave a Reply