Skip to main content

Zima to dla bezdomnych kotów czas wyjątkowo ciężkiej próby. Niskie temperatury, brak jedzenia i wody, wilgoć oraz ciągłe zagrożenie sprawiają, że każdy dzień staje się walką o przetrwanie. Kot pozbawiony dachu nad głową szuka ciepła tam, gdzie tylko potrafi — w kanałach ciepłowniczych, piwnicach, garażach, a nawet pod maskami aut. Niestety często bywa stamtąd przeganiany. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to, co dla człowieka jest chłodem, dla kota oznacza cierpienie i realne ryzyko zamarznięcia.

Organizm kota w takich warunkach musi pracować na najwyższych obrotach. Aby utrzymać odpowiednią temperaturę ciała, zwierzę zużywa ogromne ilości energii, które trudno uzupełnić, gdy pożywienia brakuje. Woda zamarza, a zdobycie czegokolwiek jadalnego staje się coraz trudniejsze. Osłabione i niedożywione koty częściej zapadają na infekcje i choroby, które w zimie mogą skończyć się śmiercią.

Kot, który kiedyś miał dom, doświadcza dodatkowo stresu i dezorientacji. Nie rozumie, dlaczego stracił opiekę i ciepło, które znał. Strach przed ludźmi miesza się z chęcią zbliżenia się do nich w poszukiwaniu ratunku. W mieście musi walczyć o każdy kąt — z innymi kotami, psami i ludźmi. Hierarchia w kocich grupach staje się surowsza niż kiedykolwiek, a najsłabsze osobniki często nie mają szans.

Pomimo że wielu ludzi stawia budki i dokarmia koty, takie działania mają ograniczony efekt. Budka zapewnia chwilowe schronienie, lecz nie zastępuje bezpieczeństwa, które daje schronisko. Prawdziwe miejsce kota to nie ulica, ale przestrzeń, w której otrzymuje opiekę, ciepło i jedzenie. W schronisku może dojść do zdrowia i zyskać szansę na adopcję.

Zima to test naszej empatii. Wystarczy miska z wodą, odrobina karmy i zgłoszenie kota do lokalnego schroniska, by uratować jedno życie i przywrócić nadzieję istocie, która nigdy nie powinna była trafić na ulicę.