Zakaz hodowli na futra – sukces tylko na papierze
Sejm przegłosował ustawę zakazującą hodowli zwierząt na futra. Na pierwszy rzut oka wygląda to na duży krok w stronę etycznego postępu. Rząd chwali się, że Polska stanie się krajem wolnym od futer. Jednak ta decyzja, mimo że głośna medialnie, będzie miała znikomą skuteczność.
Bez równoczesnego zakazu importu i sprzedaży futer naturalnych cała produkcja zwyczajnie przeniesie się za granicę. Branża nie zniknie, lecz zmieni adres. Polska zyska polityczny „sukces”, lecz cierpienie zwierząt nie zmniejszy się wcale. Po prostu będzie się odbywać poza naszym zasięgiem.
Zakaz nie wyeliminuje popytu. Klienci nadal kupią futra, choć będą one pochodziły z krajów, w których standardy dobrostanu są znacznie niższe. W rezultacie to, co miało chronić zwierzęta, jedynie przerzuci ich cierpienie tam, gdzie nie mamy żadnej kontroli.
Trzeba też pamiętać, że prawo bez skutecznych narzędzi nadzoru pozostaje pustym gestem. Ustawa brzmi dobrze w mediach, lecz w praktyce nie rozwiązuje problemu systemowo. Chronić zwierzęta można tylko wtedy, gdy państwo działa kompleksowo – zakazuje produkcji, importu i sprzedaży.
Etyka w polityce nie może kończyć się na deklaracjach. Jeśli chcemy mówić o realnej ochronie, potrzebna jest spójna strategia: kontrola rynku, edukacja konsumentów oraz ograniczenie handlu towarami pochodzącymi z cierpienia. Dopiero wtedy prawo będzie miało prawdziwą wartość, a nie tylko medialny efekt.