Skip to main content

Dlaczego „ratowanie za wszelką cenę” nie rozwiązuje problemu bezdomności kotów?

W ostatnich dniach głośno zrobiło się o działaniach Stowarzyszenia Pomocy Zwierzętom „Arka Dla Zwierząt” ze Strzelec Krajeńskich (ul. Gorzowska 10, 66-500, woj. lubuskie), które poszukuje na terenie całej Polski domów gotowych przyjąć odnaleziony, ślepy miot kociąt. Z jednej strony może wydawać się to wzruszające – w końcu ktoś chce dać szansę słabym i bezbronnym maluchom. Z drugiej jednak warto zadać sobie pytanie: czy takie podejście rzeczywiście pomaga zwierzętom, czy raczej przedłuża ich cierpienie i podtrzymuje spiralę bezdomności?

Ślepe mioty wymagają całodobowej opieki, specjalnego żywienia i umiejętności, które mają jedynie najbardziej doświadczeni wolontariusze lub domy tymczasowe przygotowane do takich wyzwań. W praktyce większość takich prób kończy się niepowodzeniem – kocięta chorują, giną z wycieńczenia, a cały wysiłek włożony w ich karmienie i ratowanie ostatecznie zderza się z nieubłaganymi statystykami. Tymczasem w tym samym czasie w schroniskach i fundacjach czekają setki zdrowych, starszych kotów, które – mimo że mają pełne szanse na szczęśliwe życie – nie znajdują domów.

Problem nie zaczyna się na etapie dramatycznych decyzji o losie ślepego miotu. On zaczyna się znacznie wcześniej – w momencie, w którym koty nie są kastrowane i mają możliwość niekontrolowanego rozmnażania się. Każdy kolejny miot zwiększa liczbę zwierząt, dla których i tak nie ma wystarczającej liczby odpowiedzialnych opiekunów. To właśnie kastracja i zapobieganie rozmnażaniu są jedynym skutecznym sposobem, by przerwać tę spiralę.

Humanitarne uśpienie miotu

Decyzje o humanitarnym uśpieniu takich kociąt są trudne i bolesne, ale ich celem nie jest okrucieństwo, lecz ograniczenie cierpienia i dramatów, jakie nieuchronnie czekają większość bezdomnych zwierząt. „Ratowanie za wszelką cenę” często nie jest realnym ratowaniem – to przesunięcie problemu w czasie. Prawdziwą pomocą jest edukacja, kastracja i odpowiedzialność ludzka, która uniemożliwi narodziny kolejnych pokoleń skazanych na życie w cierpieniu.

Warto, by każda organizacja pamiętała: dobre intencje nie zastąpią systemowych i odważnych decyzji. Pomaga się skutecznie nie wtedy, gdy wzruszamy się nad kolejnym dramatem – ale wtedy, gdy sprawiamy, że dramaty w ogóle się nie wydarzą.