Skip to main content

W Polsce pomoc dla kotów, zwłaszcza tych żyjących w bezdomności (tzw. wolności), jest często niejednoznaczna i uzależniona od wielu czynników, które nie zawsze są zgodne z dobrostanem tych zwierząt. Kiedy mamy do czynienia z kotem oswojonym, który jest przyjazny w stosunku do ludzi, najczęściej trafia on do schroniska lub domu tymczasowego, gdzie jest szansa na znalezienie dla niego nowego, bezpiecznego domu. Taki kot jest często postrzegany jako „do adopcji”, a jego potrzeby są priorytetowe.

Natomiast sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy mamy do czynienia z kotami, które wykazują bardziej lękliwe, “dzikie” zachowania. Koty te, często nazywane „kotami wolno żyjącymi” lub „dzikimi”, są postrzegane jako zwierzęta, które mogą, a nawet powinny, żyć na wolności. Taki podział nie uwzględnia jednak indywidualnych potrzeb każdego zwierzęcia i często prowadzi do zaniedbań oraz braku odpowiedniej opieki.

Brak jednolitych standardów opieki

W rzeczywistości, wiele kotów wolno żyjących to zwierzęta, które nie miały szczęścia urodzić się w pobliżu ludzi, którzy chcieliby je oswoić lub się nimi zaopiekować. Ich lękliwość i ostrożność wobec ludzi wynika często z braku pozytywnych doświadczeń z człowiekiem, a nie z naturalnej “dzikości”. 

Niestety, takie koty często są pozostawione samym sobie, co prowadzi do problemów zdrowotnych, niedożywienia, a także zagrożeń związanych z przebywaniem w ruchliwych miejskich okolicach. Wiele z nich ginie na skutek wypadków drogowych, chorób czy głodu.

Krytyka społeczna i systemowa

Pomimo że „miłośnicy” kotów deklarują chęć pomocy, w rzeczywistości często ograniczają swoje działania do opieki nad oswojonymi kotami, pozostawiając te bardziej dzikie samym sobie. Brakuje ogólnopolskich, jednolitych standardów i strategii działania, które obejmowałyby wszystkie koty, niezależnie od ich zachowania wobec ludzi. W konsekwencji, koty wolno żyjące są często skazane na życie i śmierć w bezdomności, co stawia pod znakiem zapytania rzeczywistą empatię i zaangażowanie osób i organizacji działających na rzecz ochrony zwierząt.

Niewłaściwe podejście do „dzikich” kotów

Trzeba również zwrócić uwagę na to, że określenie „dziki” jest często używane w sposób mylący. W kontekście kotów, „dzikość” nie oznacza, że zwierzę jest w pełni niezależne od człowieka czy środowiska miejskiego. 

Wielu z tych „dzikich” kotów polega na resztkach jedzenia pozostawianych przez ludzi, a także na dokarmianiu przez lokalnych mieszkańców. Taki styl życia naraża je na wiele niebezpieczeństw i nie można go mylić z naturalnym, samodzielnym życiem dzikich zwierząt.

Potrzeba zmiany podejścia

Aby rzeczywiście pomóc wszystkim kotom, bez względu na ich stopień oswojenia, potrzebna jest zmiana podejścia zarówno na poziomie społecznym, jak i systemowym. Ważne jest, aby edukować społeczeństwo na temat rzeczywistych potrzeb kotów wolno żyjących, promować sterylizację i kastrację jako sposób kontrolowania populacji oraz rozwijać programy adopcyjne, które uwzględniają również te bardziej lękliwe zwierzęta. Tylko wtedy można mówić o prawdziwej pomocy i ochronie wszystkich kotów, nie tylko tych, które są przyjazne i oswojone.

Takie podejście wymaga również zaangażowania władz lokalnych i organizacji, które muszą wprowadzać konkretne działania wspierające zarówno ludzi, jak i zwierzęta w osiągnięciu wspólnego celu – bezpiecznego i pełnego szacunku współistnienia.